Jaki jest w codziennym użytkowaniu Fiat 500? Czy to tylko design blisko nawiązujący do pierwowzoru? Czy faktycznie jest to miejskie auto, spełniające wymagania ciasnych ulic, zapchanych parkingów i ruchu ulicznego wymagającego sprytu i sprawności? A przede wszystkim czy nasze zauroczenie nim z wyjazdów, gdzie wypożyczyliśmy 500 jest jedynie wakacyjną miłością czy faktycznie to auto jest tak dobre.
Pierwszą możliwość jazdy 500 miałem około 2009r. kiedy jeszcze jako w miarę świeżo upieczony właściciel Abartha Grande Punto wybrałem się na klubowo zorganizowane szkolenie do Abarth Driving Experience . Mieliśmy wtedy możliwość jazdy także 500 na płytach poślizgowych Lotniska-Bemowo. Pamiętam, że zachwyciła mnie mała, mięsista kierownica i zwartość 500 w porównaniu do mojego AGP. Za to nie byłem w stanie przyzwyczaić się do pozycji za kierownicą i nakładek na pedałach, które wydawały mi się zbyt okrągłe pod stopami. Lata mijały, mój Abarth Grande Punto zmienił właściciela, a nam przy okazji wypadu do Włoch trafiła się z wypożyczalni 500C (Link do relacji z dnia na Stelvio) . Wyglądała pięknie, a ponieważ planowaliśmy objazd po równie urokliwej okolicy otwierany dach bardzo nam pasował. Zrobiliśmy wtedy około 1200 km i były to kilometry pełne radości z jazdy. 105KM silnik TwinAir, który mieliśmy tam do dyspozycji sprawdzał się super nawet w terenie mocno górskim. Oczywiście, po ciasnych wolnych nawrotach brakowało mu odejścia, ale nie wiem czy większego wpływu na to nie miało nieogarnięcie kierowcy niż faktycznie brak mocy. Pozycja za kierownicą okazała się bardzo wygodna nawet podczas długich godzin za kierownicą. Klimatyzacja wydajna, a niewielki na pierwszy rzut oka bagażnik wersji 500C wystarczający na wojaże z bagażami podręcznymi. A do tego codziennie wyruszając z hotelu w kolejną trasę uśmiechaliśmy się na jego widok. Autentycznie jest to auto, które ma taką pozytywną energię. Długi wstęp do tego na czym zależało mi teraz. Otóż od czasu tego wyjazdu, chodziła mi po głowie myśl, czy to tylko zauroczenie czy jest aż tak fajne. Czy w codziennym szarym dniu również by mnie tak oczarowało. Czy jeśli przeniesiemy się z serpentyn wijących się przełęczami do zakorkowanego miasta, to dalej będę tak o nim myślał? Dzięki Fiat Polska mieliśmy okazję przez prawie tydzień sprawdzać w codziennym użytkowaniu w mieście jak jest. I od razu Wam odpowiem, że niczym mnie nie rozczarował. Ale ponieważ do porządnego merytorycznego dziennikarstwa motoryzacyjnego to mi sporo brakuje, przejdźmy do tego czym głównie się zajmuję czyli do sesji fotograficznej. Chcieliśmy pokazać go w pełnych życia kadrach, w otoczeniu przypominającym włoskie miasteczka. Pokazać go jakby brał udział w wakacyjnych spacerach. Byliśmy na tyle nakręceni na kadry w dosyć mocno turystycznej części Warszawy, że nastawiliśmy budziki na jakąś barbażyńską godzinę. Już przed 5 rano działaliśmy razem ze światłem porannym. Tym razem zdjęcia powstały praktycznie bez dodatkowego oświetlenia sztucznego, są to różne ekspozycje i różne ustawienia polaryzacji.
A teraz kilka słów o aucie.
Trafiła do nas wersja z silnikiem 1.2 69KM. Wydaje się mało, ale zapewniam, że w mieście wystarcza. W trasie mogłoby być więcej, ale swoje jedzie, po prostu nie musicie wyprzedzać. W wyposażeniu automatyczna klimatyzacja, nawigacja, BT, USB. Największym minusem okazuje się brak 6 biegu, który pozwoliłby w trasie zmniejszyć obroty i trochę wyciszyć auto. Natomiast położenie dźwigni zmiany biegów, wysoko praktycznie przy kierownicy jest genialne. Nie jeździłem autem, w którym łatwiej trafiałoby mi się ręką w biegi. Pozycja za kierownicą jest specyficzna, dosyć wysoka i ma to swoje plusy o czym za chwilę. Ma też drobny minus, szurałem włosami po podsufitce, a to zawsze lekko mnie dekoncentruje. Plusem takiej pozycji jest genialna widoczność. Nie wiem czy faktycznie okna i lusterka są większe, trzeba by to zmierzyć, ale ogólne odczucie jest takie, że widzi się wszystko i wszędzie. Miejsca dookoła kierowcy i pasażera jest aż niemożliwie dużo biorąc pod uwagę gabaryt auta. Fotele wygodne i mimo wysokiego zamontowania znalazłem idealną pozycję za kierownicą. Nawet dłuższe stanie w korku nie powodowało uczucia niewygody czy zmęczenia. Nagłośnienie odpowiednie, muzyka z telefonu gra czysto i wystarczająco jak na moje uszy. Bagażnik, bo o nim warto wspomnieć pomieści na spokojnie duże zakupy, bagaże dwóch osób na wyjazd kilkudniowy też. Chyba, że zabieracie pół szafy, ale jeśli chociaż raz podróżowaliście z plecakami podręcznymi i zmieściliście się, to i tu miejsca nie zabraknie. Chociaż jest tutaj tylko 185l pojemności. We Włoszech mieliśmy dwa plecaki, sprzęt foto, prowiant i miejsca było jeszcze pełno. W Warszawie spakowałem 15 kg karmy dla Piksela w sporym kartonie, statywy, aparat i resztę sprzętu foto.
Wykończenie wnętrza-nie ma powodów do narzekania. Spasowanie i w tej z wypożyczalni i w tej prasowej pomimo niełatwego życia i kilometrów na liczniku idealne. Nic nie trzeszczało, nawet złośliwie ugniatane ręką. Materiały przyjemne w dotyku, chociaż miejscami twarde, ale to małe miejskie autko więc nie jest to wadą.
Odpowiadając na pytanie czy było to zauroczenie spowodowane wakacjami? Zdecydowanie nie!
Oczywiście, że są auta większe i bardziej praktyczne. Są szybsze. Są też lepiej wykończone i z bogatszym wyposażeniem. Natomiast mało jest tak szczerych i radosnych. Tak po prostu uczciwych i dających radość prowadzenia, bo i ta wersja 105KM we Włoszech i ta 69KM w Warszawie oraz szalony Abarth prowadzą się bardzo podobnie. Trzymają się zakrętów i są zwarte.
Niestety z ogromnym smutkiem i żalem muszę przyznać, że ta 500 nie byłaby w stanie zastąpić mi na codzień obecnego auta jako jedno w domu, proza życia. A aby móc pretendować na stanowisko 2 musiałaby mieć więcej mocy i może otwierany dach. Także muszę kiedyś pojeździć Abarthem i zobaczyć jak zmienia się odbiór codzienności z większą mocą:)
Tymczasem pozostaje mi wzdychać i uśmiechać się do 500 na ulicy, bo już zawsze będą miały specjalne miejsce w moim sercu.
Tomek