Jako idealne miejsce noclegowe wybraliśmy niewielką miejscowość Zell am See położoną nad fotogenicznym jeziorem. Zależało nam na bliskości punktów docelowych, które mieliśmy w planie, dodatkowo szukaliśmy raczej małej, spokojnej miejscowości. Koniecznie nad wodą aby wieczorem i rano było gdzie pójść na spacer z psem. Wszystkie te wymagania Zell am See spełniał idealnie, jedynym minusem jest pociąg jadący przez sam środek, więc wybierając nocleg bierzcie to pod uwagę, bo im bliżej wody tym bliżej pociągu. Po drodze z Polski zostaliśmy na jedną noc w Wiedniu, była okazja na nocny spacer i super jedzenie.
Großglockner Hochalpenstraße to ogromny plac zabaw. Jesteś petrolheadem kieruj się tutaj. Lubisz kolarstwo, zdobywanie przełęczy i piękne widoki, zapisz to miejsce na liście. A może chcesz po prostu znaleźć się w pięknym miejscu gdzie nie zabraknie rozrywki na cały dzień?
Spędziliśmy tutaj praktycznie cały dzień. I każda kolejna godzina przynosiła coś nowego i ciekawego. Ale jeśli musisz ograniczyć się do jednej pory dnia, to zdecydowanie wybieraj późne popołudnie, przed zachodem słońca. Spektakl jest nieziemski, a gdy kończy się po jednej stronie góry jest szansa, że zdążysz na drugą stronę po kolejną porcję zachodu słońca. Na koniec, na samym szczycie w restauracji Edelweissspitze, najedliśmy się do pełna w towarzystwie końcówki przedstawienia zachodzącego słońca.
Höhenburg Stauseen Kaprun. Ogromniasta, podwójna, dwu poziomowa tama. Rezerwujcie cały dzień i jazda na górę. Znaczy jazda busem, bo auto trzeba zostawić na dole. Zabierzcie tylko krem do opalania bo chodzenie cały dzień wypala karki w sposób niezauważalny.
Z tamy musieliśmy zjechać przed zachodem, a i tak załapaliśmy się na ostatnie busy zwożące ludzi na parking. To pozwoliło nam sprawdzić jeszcze jedno sąsiadujące jezioro. Klammsee okazało się strzałem w dziesiątke na zakończenie tego dnia. Zmęczeni ale zadowoleni mogliśmy pomoczyć stopy i na chwilę ochłodzić się w cieniu. Na tamie strasznie prażyło słońce, a my wydreptaliśmy tam ponad 14 km.