To był początek roku, w Warszawie zima ani nie chwyciła solidnie ciesząc nas mocnym śniegiem ani nie odpuściła na dobre, dając troszkę ciepła i słońca. Czyli było mokro, zimno, wietrznie, ponuro. Coś trzeba z tym zrobić, pomyśleliśmy. Szybkie polowanie na bilety, rozważanie terminów i dostępnych kierunków. Wyszło nam, że polecimy do Włoch...bardzo dobry kierunek, chociaż uciekła nam z przed nosa fajna opcja na Hiszpanię, trudno następnym razem. Sprawa wygląda tak, lecimy do Rzymu, wsiadamy w auto i jedziemy w dół, aż napotkamy Wybrzeże Amalfi. Tak też się stało pod koniec lutego. W Rzymie wylądowaliśmy koło 14, przywitało nas słoneczko i ciepełko, wystarczające do spacerowania w bluzie. Wypożyczenie auta odbyło się szybko i przyjemnie i już po chwili mknęliśmy Lancią Ypsilon. Chociaż w jej przypadku mknięcie to zbyt optymistyczne słowo, 69KM jest wystarczające do miasta, ale w trasie trochę się męczy. Powoli, dostojnie do celu.
 To już chyba niedaleko. Im bliżej celu, tym drogi robiły się ciekawsze, zjechaliśmy z autostrad, robiło się wąsko i kręto. Drugi bieg i od zakrętu do zakrętu. Szkoda, że nie mieliśmy cabrio.
 Muszę przyznać, że im bardziej kręte drogi i ciasne zakręty, tym bardziej radowała mnie jazda tym malcem, który swoją droga jak na standardy w tym rejonie mały nie jest. Do hotelu dotarliśmy wieczorem. Za punkt noclegowy obraliśmy miejscowość Minori. Malutka mieścina i gmina jednocześnie, która zgodnie z danymi jakie znalazłem ma 2km kwadratowe powierzchni i 2880 mieszkańców. W całej miejscowości miejsc parkingowych dostępnych dla przyjezdnych (płatne-niebieskie linie) jest może z 60 góra. Kilkanaście w porcie, ale nie zostawiajcie tam auta podczas sztormu, poważnie. Kolejne na głównej drodze, ale tylko parę. Okazało się, że termin wybraliśmy idealny, wystarczająco ciepło na spacery, ale za razem mało ludzi na ulicach. Dlatego prawie przez cały wyjazd udało nam się parkować za darmo. Oto i całe Minori w pełnej okazałości. Za pierwszą górą widać plaże kolejnej miejscowości, Maiori.
minori. widok z ravello
Positano
Jako pierwsza w naszym rozkładzie poznawania okolicy, pojawiła się miejscowość Positano. Nasza syrenka warszawska też ma prawo do wakacji.
positano
positano. włochy
 Positano, również nie ma zbyt wielu miejsc parkingowych. Dodatkowo przejazd przez miasto jest jednokierunkowy, więc jak już zjedziecie z głównej drogi to parkujcie jak tylko znajdziecie miejsce i ruszajcie z buta. Inaczej będziecie musieli zrobić całą rundę... chociaż w sumie i tak będziecie musieli wyjeżdżając. My zostawiliśmy auto na samej górze i powoli po schodkach ciasnymi szczelinami między domami turlaliśmy się na dół. Co chwilę skręcając aby zobaczyć, gdzie prowadzi kolejna droga. Chyba można powiedzieć, że jest to labirynt uliczek, ale wszystkie schody prowadzą finalnie na plażę.
positano. włochy
Furore
Drugim miejscem, które musieliśmy odwiedzić, było Furore. Znajduje się ono pomiędzy Amalfi a Positano. A prezentuje się tak.
furore
 Trafiliśmy tam tuż przed zachodem słońca. O tej porze roku, miejsce wyludnione i opuszczone zupełnie. Klimat jak po ataku zombie. Tutaj też najbardziej odczułem brak statywu, który umożliwił by kilka ekspozycji i posklejanie później w całość. Niestety bagaż podręczny rządzi się swoimi prawami.
Amalfi
 Amalfi odwiedziliśmy dopiero na koniec wyjazdu, ale trochę zmienię kolejność, dla Waszego dobra i spójności opisu. Prezentuje się ono tak. Nie muszę dodawać, że tutaj też będzie problem z parkowaniem w sezonie, skoro my po sezonie zrobiliśmy kilka rundek zanim się nam udało. Natomiast zdecydowanie warto się pokręcić, ponieważ miasteczko jest urokliwe.
amalfi
 Pogoda jak widać, pokazała pazurki. Coś tam nawet pokropiło, próbując nas pogonić do hotelu. Nie zrobiło to na nas większego wrażenia, w świetnym nastroju ruszyliśmy na spacer.
Ciężko było się im oprzeć, ogromne "kulki", nakładane pacą.
Ogrody Rufolo
 Ogrody Rufolo, znajdują się w miejscowości Ravello. Jak by nie kombinować i gdzie by nie parkować auta i tak trzeba tam podreptać na piechotę pod górę. Myśmy całkiem przypadkiem wybrali dłuższą drogę, ale widokowo całkiem ciekawą. Spacer między uprawami cytryn i pomarańczy.
Bilet wstępu, kosztował 7 Eur, nie jest tani, ale zdecydowanie uważam, że warto. Widok z tarasu widokowego jest bardzo fajny,a i reszta ogrodu pozwala pospacerować, relaksując się.
rufolo 
Minori
minori
Pomimo sporego wiatru, unoszącej się w powietrzu wodzie i soli, która zaklejała mi okulary i szkła obiektywu, w porcie był sporo lokalnych osób, grały w karty popijały kawę, grały w piłkę, rewelacyjny klimat.
 To tylko wycinek całego wybrzeża Amalfi, który udało nam się zjechać. Odwiedziliśmy jeszcze Sorrento, które jednak nie zrobiło na mnie wrażenia. Natomiast zostawiliśmy jeszcze sporo bocznych dróg, które mogły nas doprowadzić do fajnych odkryć. Niestety, nie tym razem. W następnej części przeniesiemy się na jeden dzień na drugą stronę "buta".
Tomek

Może zainteresują Cię inne nasze projekty:

FERRARI | CZYLI PREZENTACJA F8 SPIDER
Kilka zdjęć wykonanych podczas prezentacji Ferrari F8 Spider w warszawskim salonie Ferrari Polska.
2019
NAD MORZEM PO SEZONIE | CZYLI BAŁTYK W SZTORMIE
Weekendowy wypad nad Bałtyk okazał się być najlepszym pomysłem na świecie. Rewelacyjny sztormowy klimat i puste plaże. Idealne fotograficzne warunki. Fotorelacja.
2017
CO SIĘ CZAI W LESIE | CZYLI CHRISTINE PO NASZEMU
Wycieczka do lasu nie poszła po naszej myśli. Spokój lasu został zakłócony przez nasze paniczne krzyki zagłuszane co i raz wysokimi dźwiękami wkręcanego na obroty silnika 1.3. Nasz Suzuki Samurai był nawiedzony i postanowił przegonić nas po ścieżkach...Na szczęście to tylko opis sceny jaką postanowiliśmy odwzorować podczas sesji.
2018
RENEGADE | CZYLI JEEP Z WULKANICZNEGO PIASKU
Efekty sesji fotograficznej i wrażenia z jazdy Jeep Renegade w wersji Night Eagle i kolorze Volcano Sand Matt. To były 4 dni pełne pracy i pozytywnych wrażeń. Sprawdźcie dlaczego.
2016
CHEVROLET | CZYLI IMPALA NA POWIŚLU SPOTKANA
CHEVROLET IMPALA 1965r. ze stajni www.wypozyczklasyka.pl spotkana na powiślu podczas Youngtimer Warsaw.
2022
WARSZTATY | CZYLI PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY
Relacja z Warsztatów fotograficznych-fotografia motoryzacyjna, które miałem okazje poprowadzić. Na, których fotografowaliśmy Mercedesa 500SL.
2016
DMP | czyli w kłębach dymu
Uwaga wpis wypchany zdjęciami dymu, pisku i tysięcy koni mechanicznych. Driftingowe Mistrzostwa Polski, 1 runda Warszawa Bemowo 2016. Podczas sesji ucierpiała cała sterta opon.
2016
NORWEGIA | CZYLI DROGO, ZIMNO, DESZCZOWO, WSPANIALE
Relacja z dwóch podróży do Norwegi. Podczas, których zwiedzaliśmy okolice Alesund, Trollstigen i Geiranger. A także wyspy Godoya i Runde. Zdjęcia z września i czerwca.
2016
WCZESNA ZIMA | CZYLI PIERWSZY ŚNIEG SEZONU
Jak niewiele potrzeba aby znaleźć się w magicznej krainie. Wystarczy odrobinę niespodziewanego śniegu w górskiej okolicy.
2022
SZWAJCARIA | CZYLI JESZCZE TAM WRÓCIMY
Relacja z kilkudniowego wypadu na Szwajcarskie przełęcze. Odwiedzamy Furkapass, Grimselpass, Maloja Pass, San Bernardino pass, Gotthard pass i więcej.
2016
Back to Top